Masz ciągłą potrzebę kontrolowania, nie potrafisz odpuścić?
Czasami myślisz, że tylko ty zrobisz coś dobrze i właściwie, że na wszystko musisz mieć oko. Musisz dopilnować, żeby dzieci miały zamiecioną ścieżkę pod stopami. Nie może przecież spotkać ich jakiś problem, ani przeszkoda. Tak bardzo chcesz, żeby było im łatwo, łatwej niż tobie, tak bardzo je kochasz i chcesz, żeby były szczęśliwe. Tak bardzo chcesz, żeby były grzeczne, miłe dobrze wychowane, żeby dobrze się uczyły, nie używały brzydkich słów, grzecznie odpowiadały, nie przynosiły wstydu!
To jedyny sposób, jaki znasz na ofiarowanie im szczęścia. Tak sama zostałaś wychowana.
Zapomniałaś, że twoje dzieci przyszły na świat kompletne, idealne. Mają wszystko, żeby wieść spełnione życie- wiedzą jak. A doświadczenia po drodze, błędy, pomyłki? Są im potrzebne. Dzięki nim wzrastają. Nie odbieraj im okazji do wzrostu.
Tak bardzo się starasz, żeby wszystko wokół ciebie było takie, jak chcesz żeby było, albo raczej takie, jak oczekuje tego od ciebie świat zewnętrzny.
Kiedy byłaś mała ciągle byłaś poddawana krytyce, ocenie, ciągle komentowano twoje zachowanie, twoje emocje. Mówiono ci, które są dobre, które złe. Zawsze miałaś być miła, grzeczna, nie złościć się, nie krzyczeć.
Ciągle przypominano ci, co jest dobre, co złe, co wypada, a co nie. Mówiona ci nawet jaka jesteś, kim jesteś i do czego jesteś zdolna, a co jest całkowicie poza twoim zasięgiem. Uwierzyłaś w te słowa. Być może wierzysz w nie do dziś. Słuchałaś uwag na temat swojego wyglądu, swojego zachowania, swoich wyborów. Zanim jeszcze sama zdążyłaś posmakować różnych opcji, zanim zdążyłaś potestować, dokonać różnych wyborów podano ci je na tacy. A potem już nie kwestionowałaś tego, nie drążyłaś, czy to twoje czy nie -przyjęłaś to jako swoje i zaczęłaś zgodnie z tym przekonaniem żyć, a potem zaczęłaś przekazywać je dalej swoim dzieciom.
Stałaś się kontrolującą kobietą, bo tak zostałaś wychowana, bo nie znasz innego sposobu. Miałaś nadzieję, że ta kontrola da ci poczucie komfortu i spokoju. Tylko czy ta kontrola nie wywołuje w tobie jedynie frustracji, łez, stresu? Czyż sprawy, które czujesz, że musisz kontrolować nie zaczynają się piętrzyć? Czyż próba kontrolowania wszystkiego nie wywołuje w tobie uczucia porażki, przegranej? Czyż ta kontrola nie łamie ci serca ciągle od nowa?
Może jednak nie tędy droga do spokoju…
Tak niewiele jest spraw, na którymi naprawdę masz kontrolę. Możesz wpływać na siebie, na swoje samopoczucie, na swój sposób myślenia i działania- wtedy, kiedy sobie na to pozwolisz oczywiście. Całej reszty kontrolować nie możesz.
Bo widzisz spokój osiągniesz wtedy, kiedy tę kontrolę odpuścisz. Spokój to jest coś, czego nigdy nie znajdziesz poza sobą. Spokoju zawsze szukaj w sobie: w swoich myślach, emocjach, działaniach. Nigdy nie będziesz w stanie kontrolować ludzi i wydarzeń wokół ciebie. To zabiera ci tyle cennej energii i tak bardzo frustruje.
Zacznij akceptować wszystko co, jest takim jakie jest. Wiedz, że zmiana zaczyna się od akceptacji. Akceptacja – to brak oporu. Zacznij postrzegać wszystko, jako święte.
A co jeśli wszystko jest takie, jakie ma być? Co jeśli wszystko nam służy? Co, jeśli wszystko ma na względzie nasze najwyższe dobro i rozwój. A co jeśli to nie rozum ma wieść prym i co jeśli to nie rozumem masz świat pojmować?
Przestań zmieniać ludzi wokół siebie, przestań forsować swoje racje, rozwiązania, swój sposób myślenia. Odpuść oczekiwania względem innych osób. Wiedz, że każdy ma swoją ścieżkę i swoje tempo rozwoju. To, co jest prawdą dla ciebie nie musi być prawdą dla kogoś obok ciebie.
Spróbuj takiego podejścia.
Takie podejście przyniesie ci spokój którego pragniesz, wolność, której potrzebujesz, radość, która jest twoim naturalnym prawem, miłość i przestrzeń na cuda.
Pamiętaj, że świat wokół ciebie kreujesz od wewnątrz.
Jeśli ten tekst cię zainspirował i pragniesz więcej takich podpowiedzi 11 anielskich przesłań jest dla ciebie
Ten program odmienił życie już wiele osób – teraz pora na ciebie.
Namaste
****
Dodaj komentarz